Za co kochamy chłopaków z RPA: nasze „tubylce” – czyli za kim gnamy na koniec świata :-)

Jakiś czas temu popełniłam dość popularny tekst „Za sercem na koniec świata – czyli za co kochamy chłopaków z RPA„, w którym co nieco ich pochwaliłam.Ponieważ zauważyłam, że tematy damsko męskie generalnie cieszą się popularnością, dziś kontynuacja. W tym tekście zajmę się przybliżeniem postaci „tubylca”, za którym przykładowa przebywająca w RPA „Polka przyjechała na koniec świata. Czyli wcale niekoniecznie całym spektrum mieszkańców RPA, które ze względów demograficznych może wyglądać nieco inaczej. No i Polka, a nie Polak, bo nie spotkałam do tej pory ani jednego Polaka, który przyjechałby do RPA za swoją wybranką.
Panowie Polacy, boicie się, czy nie spotkaliście odpowiedziej dziewczyny? Bo znam przedstawicieli innych nacji których panowie zdecydowali się na ten krok.
„Mój” tubylec nie urodził się w RPA. Przyjechał tu jako kilkumiesięczny osesek z niewiele starszą siostrą i młodymi rodzicami, którym Imperium Brytyjskie pokazało środkowy palec i wysłało na „zieloną trawkę”. Czy raczej do buszu, a zielona trawka miała być zamiast, jeśli się nie zgodzą. Więc się zgodzili – co mieli robić?
Takich tubylców jest w RPA mnóstwo, niektórzy przyjechali kilka pokoleń wstecz, nierzadko wbrew własnej woli. To oni zbudowali RPA takim, jakim jest. 2010-soccer-experiences1.jpg

Z tubylcami czarnymi też często nie jest inaczej – w miarę rozwoju RPA, po prostu opuszczali rodzinne tereny i przybywali tam, gdzie mogli się utrzymać.
Obecni tubylcy przybyli do RPA z przeróżnych zakątków świata – RPA jest chyba najbardziej (po USA) kosmopolitańskim krajem na świecie.
Nie są do końca ani Azjatami, ani Europejczykami, ani Afrykanami. Jedna z moich komentatorek stwierdziła, że prawie nie ma już białych czystej krwi w RPA, prawie wszyscy są wymieszani. Co więcej – przejęli od swoich ras najgorsze cechy. Nic bardziej błędnego.
Oczywiście istnieje w RPA rasa „kolorowa” ale za czasów apartheidu i przed nim, rasy generalnie się nie mieszały. Zarówno Burowie, jak i Azjaci (głównie przybysze z Indii i Półwyspu Arabskiego), jak już zdecydowali się osiąść na terenie obecnego RPA, to sprowadzali sobie żony z własnego kraju. Holendrzy i Anglicy – głównie z sierocińców – dziewczyny, które na niewiele mogły liczyć we własnych krajach, a podróż przez ocean i życie u boku jakiegoś faceta widzianego jedynie na zdjęciu była jedyną szansą na godziwe życie. Młodych Hindusek i Arabek zazwyczaj nikt o zdanie nie pytał, po prostu przyszły pan młody dobijał targu z rodzicami.
Ludności kolorowej w RPA zawsze było bliżej kulturowo do Europy niż do Afryki.
W ten właśnie sposób kształtowała się dość unikalna kultura RPA pod względem kobiet. Kobiety w RPA nie siedziały w domu, tak jak ich pozostawione w dawnych krajach przyjaciółki i siostry. One razem z facetami budowały swoją przyszłość, a nawet wraz z nimi walczyły.
Trochę tak jak w czasach pierwotnych, czyli zanim zapanował patriarchat – totalna symbioza. W czasie, gdy kobiety pracowaly razem z meżczyznami, dziećmi zajmowały się niańki i służące. Później, gdy w rodzinie zapanował dobrobyt, kobieta wracała do domu. Ale nie całkiem do domowych pieleszy – zazwyczaj zostawała niania do dzieci i służąca do sprzątania. A żona i matka zajmowała się zarządzaniem domowym majątkiem.
Kobiety w RPA generalnie są traktowane jak partnerki, nie jak kury domowe. Nawet jeśli nie pracują to zazwyczaj dlatego, że stać je na to, aby nie pracować. W dalszym ciągu typową instytucją jest pomoc domowa i ogrodnik. Jeśli nie codziennie, to parę razy w tygodniu.
Wiele kobiet prowadzi w RPA własne biznesy, dotyczy to również Muzułmanek i Hindusek, które dużo częściej niż w innych krajach udzielają się zawodowo.
Przeciętny tubylec w RPA nie oczekuje więc, że mama czy żona wszystko zrobi – choć z całą pewnością, będzie chciał, żeby było „zrobione”. Jeśli nie spodoba mu się końcowy efekt, raczej poprosi żonę aby zatrudniła inną pomoc domową, niż ofuknie ją, że w domu jest brudno.
Większość znanych mi Polek w RPA związana jest z mężczyznami pochodzenia Afrikaans, czyli potomkami dawnych Burów. Pomiędzy Polakami a Burami jest wiele podobieństw – ta sama rola religii i Boga w życiu, podobne spojrzenie na rodzinę. W przypadku innych różnice bywają większe, ale nie są to przepaście kulturowe.
Potomkowie Anglików w RPA zatracili gdzieś swój dystans, nabrali luzu i fantazji, która nam Polkom pasuje (ze mną na czele 😉
Hindusi i Arabowie bardzo się w RPA zeuropeizowali – ich kobiety się nie zakrywają, czasem tylko noszą nakrycie głowy. Młode dziewczyny po skończeniu szkoły często podejmują pracę i wyprowadzają się z rodzinnych domów – kilka takich dziewczyn pracuje w mojej firmie. Rodzice po prostu uznali, że ich córki są na tyle rozsądne, że nie narobią „głupot”. Są dużo bardziej nowocześni i progresywni niż Arabowie czy Hindusi w Europie, ktorzy nie wiedzieć czemu strająsię raczej kultywować wartości krajów z których przybyli, niż integrować.


Nawet typowy Afrykanin jakIego ma szansę poznać przykładowa Polka poza RPA (bo generalnie Polki poznają swoich mężów poza RPA) nie jest Afrykaninem z „Białej Masajki”.
Najprawdopodobniej skończył jakiś uniwersytet i nasza Polka poznała go albo w ramach praktyk, albo podczas jego „working holiday”. Aby zburzyć stereoryp „czarnego na benefitach” dodam, że mieszkańcy RPA potrzebują wizy do prawie wszystkich krajów rozwiniętych, no i oczywiście po 1994 roku nie przysługuje im żaden azyl.
Tak więc taki potencjalny emigrant, aby mógł zostać w jakimkolwiek kraju, musi udowodnić swoją wartość. Wielu z nich bardziej opłaca cię wrócić do RPA. Stereotypowy „czarny na benefitach” zazwyczaj nie pochodzi więc z RPA. Czarnemu z RPA często bliżej kulturą i zachowaniem do Europejczyka niż do Afrykanina.
No i wbrew całej tej multikulturowości w RPA, społeczeństwo w RPA jest dość konserwatywne – pomimo upadku apartheidu, związki pomiędzy ludźmiinnych raz nie są tak powszechne, jak np. w Europie czy w USA. Ludziom w takich związkach w RPA jest po prostu trudniej.

2 thoughts on “Za co kochamy chłopaków z RPA: nasze „tubylce” – czyli za kim gnamy na koniec świata :-)

  1. Co do tego, że RPA jest krajem bardzo konserwatywnym to jak najbardziej się zgadzam. To chyba najlepszy dowód, by pokazać, iż związki homoseksualne zalegalizowano wbrew woli większości narodów tego kraju. Mam wrażenie, że ANC dokonało to na zasadzie „Skoro Apartheidowskie męty były przeciwko, to my jak na złość bądźmy za!”

    Ponadto co do narodowości tego kraju, bardzo ciekawą mniejszością są Hindusi, którzy od czasu upadku Apartheidu rejestrują gwałtowny wzrost dochodów. To od zawsze w państwach Afrykańskich była „nacja kupców”, stanowiąca średni szczebel między kolonizatorami a kolonizowanymi. Ale co z nich za Hindusi skoro mówią wyłącznie w Angielskim a sami zapewne za nic w świecie nie chcieli by wracać do Indii, często nic nie wiedzą o kraju swoich przodków.

    A co do Polaka, który wyruszył do kraju leżącego na Antypodach. Ja znam taką osobę, mieszka w Kapsztadzie i tu w internecie prowadzi ciekawe dyskusje oraz zamieszcza wiele zdjęć ze swojego miasta. Proszę wybaczyć ale nie chce publicznie podawać danych personalnych. Sangoma Google wie wszystko 🙂

    A co do związków mieszanych to jest to szczera prawda. Mam przykre wrażenie, że związków białych męzczyzn z czarnymi dziewczynami jest m.in dlatego tak mało, iż na taką parę spada olbrzymia presja. Jeśli biały męzczyzna(bądź co gorzej kobieta, w końcu żyjemy niestety w przykrym, dwulicowym świecie) zwiąże się z kimś z innej rasy to automatycznie część z jego znajomych nie chce mieć z nim nic do czynienia… Myślę, że jeszcze musi dużo wody upłynąć w wiśle, by relację międzyludzkie były bardziej na luzie…

    Polubienie

    • Mysle, ze ‚nowe’ RPA chcialo miec najlepsza i najnowoczesniejsza konstytucje pod kazdym wzgledem. I maja. To, ze czasem nijak ma sie ona do zycia (jak w przypadku homoseksualistow) to juz inna sprawa. Ten kraj sie zmienia. To zupelnie normalne. Musi sie zmienic, bo inaczej sie rypsnie. Mam jeszcze nadzieje, ze zmieni sie na dobre.

      Sent from Samsung tablet

      Polubienie

Co o tym myślisz?