Top 5 moich ukochanych miejsc – RPA

Poniższy wpis powstał w ramach majowego projektu „Klubu Polki na Obczyźnie”.

RPA to piękny kraj i niełatwo mi wybrać tylko pięć najpiękniejszych miejsc. Szkoda mi któreś pominąć… Ale mus to mus więc wybieram swoją własną, subiektywną piątkę, do której lubię wracać i która nigdy mi się nie znudzi…

1) Sodwana Bay
Sodwana Bay to kawałek afrykańskiego tropikalnego raju, którego wbrew pozorom w RPA nie jest aż tak dużo.
To cieple wody Oceanu Indyjskiego, olbrzymie, piaszczyste wydmy w zależności od pory dnia mieniące się rożnymi odcieniami złota – od jasnego, po prawie miedziany. I głęboko zielony las dżungli oddzielający plaże od kempingów i pensjonatów, w którym w nocy zobaczycie świetliki.
Aby tam dojechać, musicie się trochę postarać, bo leży daleko na północ od Durban. Do niedawna, nie było tam zbyt wielu dróg, jest to więc rejon trochę słabo rozwinięty turystecznie. Oprócz pięknych plaży i nieco dalej słodkowodnego jeziora z hipopotamami i krokodylami, znajdziecie w Sodwana Bay również kilka raf koralowych. Ponieważ jednak nurkowanie jest dozwolone tylko w niewielu miejscach, w efekcie zobaczycie tu bardzo wiele gatunków, które miały okazję się zadomowić i rozprzestrzenić – od małych, ślicznych kolorowych rybek jak Nemo, poprzez żółwie, płaszczki i delfiny, aż po rekiny… Okolice Sdwana Bay to także jedno z niewielu miejsc lęgowych żółwi morskich na świecie – sezon zaczyna się w listopadzie (raczej końcówka niż początek) i trwa mniej więcej do marca. Na początku sezonu żółwie składają jaja, z których nieco ponad dwa miesiące później wykluwają się małe żółwiki – te po wykluciu czym prędzej zasuwają w stronę oceanu, aby nie paść ofiarą okolicznego ptactwa.

2) Drakensberg (Góry Smocze)
Drakensberg to duże pasmo górskie leżące we wschodnich rejonach RPA. Całe pasmo ma ponad 1000 km, a jego najbardziej malownicza część położona jest wzdłuż północnej i wschodniej granic Lesotho. Część gór leży już na terenie Lesotho, ale kilka najwyższych i najbardziej spektakularnych szczytów leży po stronie RPA. Są to bardzo stare góry, które wypiętrzyły się ponad 180 milionów lat temu (dla przykładu, Himalaje mają „tylko” 70 milionów lat), są więc mniej skaliste niż młodsze góry i w większym stopniu pokryte roślinnością. Sprawia to, że przez większą część roku są pięknie zielone, choć nie pozbawione stromych podejść i skalistych szczytów. Znajdziecie tu całe mnóstwo różnych szlaków – od łatwych, kilkugodzinnych, poprzez dość bardziej wymagające jednodniowe, aż po szlaki kilkudniowe o różnym stopniu trudności. Najciekawsze rejony to Sani Pass, Amphitheatre z wodospadem Tugela, Cathedral Peak, oraz Giant’s Castle, ale jest też bardzo wiele innych pięknych miejsc. Szlaki kilkudniowe nie są technicznie trudniejsze niż jednodniowe, ale wymagają lepszego przygotowania – nie znajdziecie tu typowych dla Europy schronisk górskich, nocować będziecie musieli albo w namiocie albo jaskini (jest ich wiele), dlatego też zaleca się trekking w grupach.

3) Simons Town
Nie chcę pisać o Cape Town i Górze Stołowej, bo to bardzo oczywiste miejsca (które bardzo polecam każdemu, kto przyjeżdża do RPA). Ale ponieważ Cape Town nie sposób całkiem pominąć, to postanowiłam podzielić się moim niedawnym odkryciem – miasteczkiem Simons Town, w zasadzie dzielnicą Cape Town. Simons Town leży na wschodnim brzegu półwyspu przylądkowego (niedaleko Cape Point). Miasteczko rozciąga się na zboczu góry i jadąc wgłąb, dość szybko znajdziecie się kilkaset metrów wyżej, skąd rozciągają się przepiękne widoki. Ale to nie widoki są główną atrakcją Simons Town, bo te znajdziecie również w innych miejscach. Ja w Simons Town najbardziej uwielbiam pingwiny. Tutaj, na Boulders Beach znajduje się jedna z ich kolonii oraz centrum rehabilitacji. Jeszcze na początku ubiegłego wieku w Afryce mieszkało 4 miliony pingwinów – niestety, ich liczba gwałtownie spada i obecnie jest ich tylko 55 tysięcy. Jeśli trend się utrzyma, za 15 lat w ogóle znikną z Afryki… Afrykańskie pingwiny są leniwe i nie boja się ludzi, gdyż od lat nie spotyka ich z naszej strony żadne zagrożenie. Na Boulders Beach można wiec je obejrzeć z bardzo bliska, a nawet z nimi popływać. Ja mogę na nie patrzeć godzinami!

4) Blyde River Canyon
Blyde River Canyon to moje ulubione miejsce w zielonej prowincji Mpumalanga.Tak sielskiej, że podobno reklama mleka Łaciatego” była kręcona właśnie tutaj. Jest to trzeci co do wielkości kanion na świecie i największy „zielony”. Leży na Trasie Panoramicznej, która ma jeszcze wiele innych atrakcji (między innymi God’s Window, Bourke’s Luck Pothols, Pinnacle i kilka wodospadów). Sam kanion ma 26 km długości 762 m głębokości i niezwykłą scenerię – z mnóstwem urwisk, wzniesień i skał. Oprócz punktów widokowych jest tu też wiele tras trekingowych. Miłośnicy adrenaliny mogą tu spróbować raftingu albo kloofingu (wspinanie się po wodospadach – brrrrr…. zimno…), a leniuchy wybrać się na piknik albo rejs statkiem po tamie.

5) Mossel Bay
Mossel Bay to niewielkie, leniwe miasteczko u wybrzeży Oceanu Indyjskiego. Leży na Trasie Ogrodów nie daleko swojej ekskluzywnej „siostry” Knysny.
Posiada piękne skaliste wybrzeże wzdłuż którego szaleją surferzy, a z klifów łowią ryby zapaleni wędkarze. O tym, że bywa tu niebezpiecznie swiadczą kwiaty pozostawione na skale na pamiatkę po jakimś nieszczęśniku. Panuje tu miła, przytulna atmosfera. Na próżno tu szukać luksusów bogatszej i… chyba nieco kiczowatej Knysny. Jedna z najprzyjemniejszych rzeczy jaka można tutaj robić jest oglądanie wielorybów. Samice podpływają bardzo blisko klifu i rodzą tu swoje małe. Przez kilka miesięcy przebywają w okolicznej zatoce aby z podrośniętymi maluchami wypłynąć czas od czasu na pełen ocean. Mossel Bay to jedno z najlepszych miejsc w RPA na ich obserwację. Sezon trwa od czerwca do listopada, a małe wielorybiątka rodzą się na przełomie lipca i sierpnia. Najlepszy okres trwa więc od sierpnia do listopada, można wtedy zobaczyć małe wieloryby baraszkujące przy brzegu ze swoimi mamami. Aby je poobserwować z bliska można wykupić wycieczkę łodzią lub przejść się szlakiem pieszym prowadzącym od latarni morskiej na zachód i w dogodnym miejscu (ostrożnie!) zejść ze ścieżki tak nisko jak się da.

Ten projekt jest dedykowany Stowarzyszeniu Piękne Anioły.
Jeżeli spodobał Ci się mój post, możesz wesprzeć Fundację dowolną kwotą.

Więcej informacji na naszym blogu: http://klubpolek.pl/?page_id=1702

18 thoughts on “Top 5 moich ukochanych miejsc – RPA

  1. Czesc!
    W przyszlym miesiacu wybieram sie na wakacje do Kapsztadu. Jaka walute ze soba zabrac? Kupic lepiej dolary czy euro?
    Co korzystniej bedzie mi wymienic na randy poludniowoafrykanskie na miejscu?
    Czy Euro lub US dollar beda akceptowane, by taksowkarzowi zaplacic za pierwsza podroz z lotniska do hotelu?
    I czy nie bac sie zostawic gotowki w pokoju hotelowym?

    Orientujesz sie moze czy w lokalnych bankomatach dzialaja polskie karty platnicze i kredytowe? I jesli tak, moze przelicznik zlotowka -> rand nie jest taki zly? 🙂 Byloby super, gdybys odpisala na maila. Pozdrawiam

    Polubienie

    • Do wziecia to wszystko jedno, Euro, USD, GBP – tylke, ze na miejscu musisz wymienic, bo obca waluta w RPA nie zaplacisz.
      Polskie karty bankomatowe dzilaja bez problemu, nie korzystaj (o ile jest wybor) z kursu proponowanego przez bank, raczej skorzystaj z kursu dnia.
      Za 1 PLN powinienes dostac jakies 3.4 ZAR (juz po wszystkich oplatach), w bankomacie jest stala oplata za transakcje, chyba jest to 50 ZAR wiec niskich kwot nie oplaca sie wyciagac.
      Gotowke mozesz zostawic w hotelu TYLKO jesli jest sejf, nie podrozuj raczej s duza iloscia gotowki, naprawde nie warto, bo bankomatow jest od groma.
      Pozdrawiam!

      Polubienie

      • Dziekuje Ci za odpowiedz! Wyjazd juz niebawem!

        Nie wiem, czy dobrze zrozumialem to, co masz na mysli z kursem dnia? To wyplacajac z karty platniczej/kredytowej z bankomatu mam jakikolwiek wybor? Myslalem, ze to jest odgornie, automatycznie ustalone…

        Skoro piszesz, ze dzialaja w bankomatach polskie karty platnicze (wiec domyslam sie, ze i kredytowe?), zastanawiam sie, czy jest sens brania jakiejkolwiek gotowki w dolarach czy euro. Inna kwestia jest taka, ze musze ogarnac jakas podstawowa sume randow na pierwszy dzien (chocby po todojazd z lotniska do hotelu) i srednio wiem, jak to zrobic.

        I ostatnie pytanie – o ile loty juz mam dawno kupione, jest problem z wyborem zakwaterowania.
        Czy znasz jakis w miare niedrogi hotel (nie hostel) w Kapsztadzie? Super byloby, gdyby nie byl bardzo oddalony od tamtejszych slynnych Clifton beaches. Myslalem o zabookowaniu go poprzez trivago.com lub booking.com, ale pomyslalem tez, ze byc moze znasz cos godnego polecenia? Mnie zalezy na tym, zeby bylo bezpiecznie i by mozna bylo sie wyspac, zadnych luksusow nie potrzebuje – raczej bede stolowac sie na miescie i bede glownie spedzac czas na plazy, na zewnatrz.

        Przyznam sie tez szczerze, ze przed ostatnie dni zamiast miec radosc ze zblizajacego sie odlotu, zaczynam miec pietra, ze bede okradziony. Az trace ochote na wakacje.
        Czy naprawde powinienem sie bac zostawic aparat fotograficzny lub portfel w hotelowym pokoju, gdy bede na plazy lub w miescie? Wakacje powinny byc frajda, a ja sie stresuje takimi rzeczami. Mam nadzieje, ze niepotrzebnie? Moze ewentualnie moglbym zlozyc informacje w recepcji, ze nie chcialbym, by moj pokoj nie byl sprzatany, by nikt do niego nie wchodzil lub cos?
        Wyjazd za trzy tygodnie, wiec musze na dniach zaplacic za zakwaterowanie.
        Zastanawialem sie, czy nie wynajac sobie pokoju w shared apartment albo cos? Ale watpie, ze ktos bylby chetny miec housemate na niecale 3 tyg. Pozdrawiam Cie (nieco zestresowany!)

        Polubione przez 1 osoba

        • To zalezy od umow miedzybankowych. Jesli masz wybor, to zawsze wybieraj transakcje w randach, a nie w zlotowkach.
          Gotowke warto miec jakas na poczatek na wszelki wypadek, ale nie duzo. Mysle, ze jakies 100 usd wymienione na randy (ok 1300 randow) wystarczy na poczatek. W wielu taksowkach mozna placic karta, dziala tez Uber (sciagnij appke), ktory jest tanszy od zwyklych taksowek.
          Jesli chodzi o zakwaterowanie to ja nocowalam w Victoria & Alfred Hotel (Waterfront), oraz Blue Peter (Blouberg), oba sa dosc drogie ale bardzo fajne, przez Booking czasami trafia sie jakas promocja, ja kilkaktrotnie rezerwowalam przez Booking. com i Hotels.com, wiec jak najbardziej polecam. Trivago tez znam i korzystalam, ale lepsza baze niz Trivago ma SafariNow.com
          Mozesz sie tez zatrzymac w Simons Town, Kalk Bay albo St James – tez jest przyjemnie i ja kilkakrotnie tam sie zatrzymywalam, jest sporo hoteli (na wschod od Clifton).
          Clifton/Camps Bay sa KOSZMARNIE drogie, jesli chcesz bliusko to ewentualnie probuj Hout’s Bay. Probuj cos znalezc niedaleko jakiegos srodka transportu (pociag, autobus) – w Cape Town to dziala w miare sprawnie (choc nie tak, jak w Europie).
          Ponizej link do internaktywnej strony z transportem:
          http://myciti.org.za/en/routes/route-map-downloads/
          Jesli chodzo o ryzyko okradniecia itp – to nigdy nie nalezy nosic kosztownosci na wierzchu bo to zawsze przyciaga uwage. Ja nie mialam w ani w Capetown, ani w ogole w RPA zadnych incydentow, ale raczej unikal townships etc. Ufaj swojej intuicji i jesli czujesz sie gdzies niepewnie to sie w miare dyskretnie (albo calkiem niedyskretnie, na miare potrzeb oddal). Cape Town jest bezpieczniejszy niz Johannesburg, Kalk Bay/St James/Simons Toown sa bezpieczne. Mozesz tez zanocowac na zachodzie, wlasnie w Blouberg albo Milterton, stamtad jest piekny widok na Gore Stolowa.
          Mam nadzieje, ze pomoglam troche 😉
          PS – zauwazyles chyba, ze bardzo lubie Cape Town 😉

          Polubienie

          • Cześć! Dzięki wielkie za wspaniałą odpowiedź. Udało mi się znaleźć super zakwaterowanie przez airbnb.com przy Bantry Bay, także mam super blisko (nawet pieszo) do Clifton 1st beach (ok. 20 minut spacerkiem) i centrum miasta.
            Cena fajna, podwójna sypialnia z prywatną, wbudowaną (en suite) łazienką.
            Teraz oby pogoda dopisała i… TOWARZYSTWO.
            Może będzie fajnie? 🙂

            Mam nadzieję, że ludzie pracujący dla Uber-a są bezpieczni i że można śmiało jeździć z nimi do klubów i domu o późnej godzinie.

            Muszę jeszcze tylko adapter na południowoafrykańskie gniazdka kupić, a podstawową ilość randów chyba zdobędę na lotnisku – sprzedam euro albo dolary, ale nie dużo, bo domyślam się, że kurs będzie tam mało korzystny.

            Pozdrowienia jeszcze z Polski!

            Polubienie

  2. Tak bardzo się cieszę,że trafiłam na Pani bloga! Od kiedy opuściliśmy z rodziną RPA, moje serce strasznie tęskni! Dzięki Pani wpisom jednak, RPA staje się choć troszkę bliższe na co dzień i fajnie tez czytać o zmianach jakie się tam dzieją.Moim marzeniem jest pokazać Mężowi i Synkowi RPA , takie jakie pamiętam i takie jakiego sama nie zdążyłam poznać, czeka nas dłuuuuuga wycieczka kiedyś 😉 Nie ma innej opcji!

    Polubienie

  3. Pingback: PROJEKT "TOP 5 UKOCHANYCH MIEJSC" - Klub Polki na Obczyźnie

Co o tym myślisz?