Piękne włosy Afrykanek – natura czy sztuka ;-)

Jakiś czas temu popełniłam wpis o pupach Afrykanek, który do dziś jest jednym z najbardziej poczytnych moim blogu (obok tych o pracy oraz przestępczości…). Postanowiłam więc iść za ciosem i napisać coś o drugim bardzo typowym aspekcie wizualnym typowej Afrykanki – jej pięknych, bujnych włosach.
I tak jak w przypadku postu o pupach, mój post nie ma nic wspólnego z rasizmem – jest jedynie obserwacją zjawiska które zaobserwowałam przebywając przez te kilka lat w RPA.
O ile pupy Afrykanek (w przeciwieństwie do pup wielu Brazylijek) są jak najbardziej naturalne, bo naprawdę nie wierzę, aby jakiś krem pomógł powiększyć pupę o kilka rozmiarów, o tyle to, co Afrykanka ma na głowie z natura często niewiele ma wspólnego…

Nie tak dawno widziałam gdzieś artykuł, w którym napisane było, że przemysł związany z włosami wart jest w Afryce ponad 6 miliardów dolarów rocznie.
Kwota wydaje się spora, ale nie wtedy, jeśli weźmie się pod uwagę, że Afrykę zamieszkuje ponad 500 milionów kobiet, z czego ponad 80% to „plemienne” Afrykanki (pozostałe to Arabki, Hinduski i inne nacje). Z tych 400 milionów zapewne przynajmniej ¾ będzie w wieku, w którym, kobiety „coś robią” z włosami przynajmniej od czasu do czasu…
A robią wiele i to od najmłodszych lat – poczynając od przedszkola, na babciach w podeszłym wieku kończąc.
Będzie to więc całe 300 milionów kobiet  – a to oznacza, że nawet gdyby pozostałe (i pozostali) nic nie wydawali, to w ciągu roku każda z nich wyda jakieś 20 dolarów na działania z włosami 😉
To tak naprawdę niewiele biorąc pod uwagę multum dostępnych zabiegów, oraz próżność kobiet i dbałość o wygląd typową dla naszej płci bez względu na długość i szerokość geograficzną…

Jakie są to działania?

Najpopularniejszym z nich jest zaplatanie. Afrykanki nie lubią się czesać. I nic dziwnego, bo rozczesać ich włosy to zadanie na pół dnia. A tu trzeba iść do szkoły czy do pracy, zająć się domem itp.
W związku z tym włosy, zwłaszcza dłuższe są zaplatane na kilka tygodni. Dopiero jak odrastają i zaczynają za bardzo odstawać od głowy są rozplatane i zaplatane jeszcze raz, ciaśniej.
Piękne, długie włosy to ozdoba kobiety w każdej kulturze, również w afrykańskiej. Ale włosy Afrykanki nie będą rozpuszczone i rozwiane przez wiatr – będą schludnie splecione przy głowie w dziesiątki a nawet setki warkoczyków.
Dopiero od połowy głowy warkoczyki czasem są rozplatane i tworzą rozpuszczone (i dokładnie fryzowane) loki.
Ułatwia to pielęgnację nieco eliminując ryzyko wyrwania włosów przy zbyt niecierpliwym (bo na cierpliwość nie zawsze czas pozwala) czesaniu…
Wbrew pozorom włosy Afrykanek są delikatne, suche i bardzo podatne na zniszczenia – niewiele kobiet posiada swoje naturalne, długie włosy.

Choć najwytrwalsze panie zapewne doczekają się naturalnych loków o wyglądzie jak obok, to w większości przypadków długie włosy Afrykanek są doczepiane.
Polega to na wplataniu sztucznych włosów w naturalne warkoczyki.
Ponieważ włosy są zaplecione na pewnej długości często metodą dobierania (tak jak w przypadku warkocza francuskiego – czyli inaczej niż w przypadku doczepiania włosów przez Europejki) mniej obciąża to włosy niż w naszym przypadku.
Tutaj możliwości jest najwięcej – limitem jest wyobraźnia i oczywiście cena 😉 Im ładniej i bardziej naturalnie, tym drożej.
Jakość włosów bywa różna – od naturalnych, prawie niemożliwych do rozpoznania jeśli są umiejętnie wplecione, poprzez syntetyczne, aż do awangardowych kreacji będących połączeniem włosów, nitek czy koralików.
Nie wszystko wygląda naturalnie – i dla wielu kobiet wcale nie musi!
One wcale nie udają, że ich włosy są prawdziwe – zapytane o szczegóły chętnie podzielą się nazwą producenta, salonu i kosztem wplatania…
Niestety – na naszych te kreacje się nie trzymają – włosy Europejek czy Azjatek są zbyt śliskie, więc zaplatanie nie będzie możliwe – jeśli już, to musi być wzmocnione specjalnym klejem – co oczywiście oznacza, że efekt nie będzie tak naturalny. No i nadweręży własne włosy…

Krótkie sploty afrykańskiej kobiety bardzo często przykryje peruka, tylko młode i bardzo atrakcyjne dziewczyny noszą króciutkie (często farbowane na ekstrawaganckie kolory) włosy.
Peruka to w Afryce nie jest rekwizyt kobiety po chemii albo z wyjątkowo kiepskimi włosami. To praktycznie element stroju, służy jako czapka gdy jest chłodno albo gdy słońce zbyt mocno grzeje oraz oczywiście jako ozdoba.
To element wykończeniowy kreacji. To „dobry wygląd w pigułce”, bo nałożenie jej zajmuje tylko chwilę.
Przeciętna Afrykanka ma kilka peruk – zwyczajne i fantazyjne.
 Niektóre wyglądają tak naturalnie, że tylko wprawne oko z bliska może stwierdzić że to peruka – te zrobione są z naturalnych włosów pozyskanych głównie od Hindusek. Inne wcale nie udają naturalnych włosów – zrobione są z tworzyw sztucznych i  czasem wyglądają jak rekwizyt na bal kostiumowy.

W przelocie pomiędzy fryzurami, Afrykanki dają włosom trochę odpocząć, zwłaszcza, gdy mają króciutkie włosy, albo gdy wszelkie zabiegi uszkodziły włosy.
Noszą wtedy różnokolorowe chusty i turbany, czasem ozdobione biżuterią czy koralikami.
Bardziej nowoczesne dziewczyny noszą czapeczki, kapelusze i berety.
Tutaj nakrycie głowy niewiele ma wspólnego z religią – raczej z modą i estetyką, a także z elementami tradycji – której elementy dośćściśle wplatają się w nowoczesną afrykańską modę.

Wielokrotnie czytałam opinie, że afrykańskie kobiety swoimi zabiegami dowodzą, że nie akceptują swoich włosów i starają się upodobnić do białych kobiet.
Moim zdaniem ludzie głoszący takie opinie słyszeli że coś gdzieś dzwoni, ale nie bardzo wiedzą w którym kościele.
W większości przypadków (pomijając te w których kobiety stosują jakieś toksyczne środki prostujące, a tych w porównaniu z doczepianiem czy zaplataniem nie jest tak wiele, przynajmniej w RPA) wszelkie te zabiegi na włosach podyktowane są względami praktycznymi – zaplatanie czy peruki są po prostu wygodne.
Wszystkie chcą wyglądać schludnie i pięknie, ale ich naturalne włosy są trudne w pielęgnacji – stąd też różnorodność „rozwiązań”. Sztuczne włosy lepiej się trzymają na afrykańskich włosach, no i ze względu na brak konieczności użycia kleju są dużo łatwiejsze i tańsze w utrzymaniu. Gdybym ja miała tyle możliwości bezszkodowego (albo mało szkodliwego) eksperymentowania z włosami, zepewne bym z nich korzystała, nie dziwi mnie więc, że robią to Murzynki na całym świecie – nie tylko Afrykanki z RPA 😉

Zdjęcia: Intertet (zlinkowane do źródeł)

23 thoughts on “Piękne włosy Afrykanek – natura czy sztuka ;-)

  1. Murzynki nie musza chodzic do fryzjera by podciac wlosy. Murzynom wlosy rosna tylko do pewnej dlugosci.
    Jesli murzynka ma dlugie wlosy to sa one najczesciej z akrylu.

    A trend plecionek rozpoczela Kleopatra (Elizabeth Taylor), Bo Derek i nasza przepiekna Irena Santor:

    Polubienie

    • Białym kobietom też, bo po prostu robią się ciężkie i wypadają. Miałam kolorową koleżankę, Brazylijke, która miała piękne, naturalne włosy prawie do pasa. Takie długie już mniej się krecily. Najlepsze włosy mają Azjatki, dlatego sprzedają je na peruki i doczepki.

      Polubienie

  2. moja ex GF jest AA i jej murzynskie wlosy to bylo jej przeklenstwo.co 2 miesiace wydawala $300 na „nowe” wlosy juz nie wspomne o siedzieniu po 4 godziny u fryzjerki podczas przedluzania.ona zazdroscila bialym dziewczynom niebieskich oczu i wlosow.sama mowila ze biala dziewczyna ma takie wlosy na waginie jak ona ma na glowie 🙂 prostowala wlosy ale zle to wygladalo nadal byly takie twarde etc.

    Polubienie

  3. o, jak bylam w RPA to strasznie mnie fascynowaly te wszystkie cudowne fryzury Afrykanek! aż zaglądałam z ciekawości do kilku salonów fryzjerskich podpatrzeć jak te cuda się tworzą! 😀

    Polubienie

  4. Moja bliska przyjaciółka, którą poznałam w Turcji, pochodzi z Namibii – nie sposób zliczyć, jak wiele wymyślnych fryzur na jej głowie miałam już okazję podziwiać. W dodatku biedaczka musi jeździć kilkaset kilometrów do innego tureckiego miasta, by poprawiać te swoje warkoczyki – tylko tam mieszka jej inna kompanka, która jest w stanie zadbać o profesjonalizm owych fryzur. 😉

    Polubienie

  5. Zachwycają mnie afrykańskie chusty, noszone z ogromną fantazją – chciałabym, żeby zakrywające się Turczynki podpatrzyły tę modę, bo na ulicach wieje nudą, dwa rodzaje hidżabu i tyle 😉 Ciekawiło mnie zawsze, czy od tych ciasno zaplecionych warkoczyków nie boli ich głowa?

    Polubienie

  6. Swietnie opisalas temat! Jeszcze co do krociutkich wlosow, niektore musialy obciac (jak moje dwie znajome), bo bo prostowaniu badz trwalej byly zniszone i do tego zaczynal odrastac „baranek”, ktore zupelnie nie pasowal do reszty fryzury 😀

    Polubienie

  7. Poznałem kiedyś Somalijkę, która podobnie jak Etiopczycy – posiada sztywne włosy jako „pamiątka” po Arabskich przodkach – Naśmiewała się do rozpuku z według jej mniemania – „inferiority complex issue of Bantu girls”. Uważała, że lepiej tworzyć naturalne warkocze aniżeli szprycować włosy chemią czy nakładać peruki na wiele tygodni/miesięcy… To taka kulturowa ksenofobia jaką ludzie z wyżyny Etiopskiej traktują resztę Bantu…

    W moim mniemaniu ludzie którzy dostrzegają jaką furorę w Afryce czyni chemiczne naprostowanie włosów oraz skórne wybielacze uważają, że jest to rezultat kompleksu i próby upodobnienia się do „Białego człowieka”. Otóż prawda jest zupełnie inna, podobnie w Europie zwłaszcza kobiety lubią się opalać a mimo to nikt nie pragnie upodobnić się do Cyganów – którymi się pogardza na co dzień…

    Polubienie

    • Ale to, co ja widze dookola to wlasnie warkoczyki i peruki, no ale peruki to po prostu wygoda.Nie znam zadnej kobiety ktora prostuje wlosy, a jak farbuje to tylko wtedy, gdy sa bardzo krotkie. Mysle, ze te wszystkie prostowania i inna chemia to bardziej w USA, bo w RPA raczej sie to nie rzuca w oczy. No i nie znam zadnej kobiety, ktora wybiela skore – moze jakies celebrytki, ale nie normalne kobiety.

      Polubienie

Co o tym myślisz?